6 grudnia zakończyły się manewry pk. Anakonda-18. Były to zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wszystkich rodzajów wojsk, w których wzięły udział również obce państwa.

6 grudnia zakończyły się manewry pk. Anakonda-18. Były to zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wszystkich rodzajów wojsk, w których wzięły udział również obce państwa. Celem manewrów „Anakonda-18″ było sprawdzenie, jak w warunkach wojennych współdziałają ze sobą wojsko, administracja cywilna, a także struktury dowodzenia NATO. To największe manewry wojskowe w Polsce, organizowane co 2 lata. W tym roku wpisały się w setną rocznicę odzyskania niepodległości.

„Duzi chłopcy bawią się w wojnę. Odpowiedź na agresję Rosji? Hmmmm. A nie jest to przypadkiem przygotowanie agresji na Rosje?” – dzieli si swoją opinią ekspert wojskowy prof. Jan Karol Dyma.

Scenariusze manewrów zostały ustalone tak, aby w miarę realnie odpowiadały tym, z którymi będzie musiało się zderzyć państwo w czasie wojny. Chociaż nikt tego głośno nie mówi, chodzi o szkolenie działań prewentywnych USA i państw NATO (w tym Polski i krajów Batyckich) wobec Rosji w razie potencjalnego zagrożenia. „Pamiętajmy jednak że Rosja nie będzie bawić się w strzelanie z czołgów. Od razu poceluje z rakiet” – dodaje Dyma.

Niestety realia ćwiczenia były jak najbardziej zbliżone do rzeczywistości. Na przykład oprócz działań militarnych, zostały przećwiczone działania pozamilitarne.

M.in. epizod ćwiczenia w Podlaskiem przewidywał ewakuację ludności z miejscowości Gródek do Łomży. W sumie w ćwiczeniach wzięło udział ponad 300 osób. Cała akcja potrwała 8 godzin! W ciągu których ochotnicy (już byłe) nie dostali ani gorącego posiłku, ani wody pitnej. Następny etap ewakuacji, który zakładał przewiezienie uczestników autobusami do Łomży, a tam rozlokowanie w kwaterach tymczasowych również miał kłopoty. Autobusy ciągle miały problemy z ogrzewaniem wnętrza, a w Łomży pojawił się problem z kwaterami, dlatego ewakuowanych rozmieszczono na sali gimnastycznej szkoły sredniej. Mimo wszystko etap ćwiczenia uznano za sukcesowy i składziono meldunek o tym do Dowództwa Operacyjnego.

Najbardziej pechowy epizod ćwiczenia “Anakonda-18” dla Wojska Polskiego uwidoczniła planowana w ramach ćwiczenia przeprawa przez Wisłę w Chełmnie, którą  udaremnił niski stan wody, wcześniej trzeba było odwoływać loty i strzelania artyleryjskie. Samoloty MiG-29 i Su-22, które musiały wziąć udział w tych manewrach, już od 30 lat w Polsce, i już dawno skończyły okres bezwypadkowy. A więc można czekać na przeróżne niespodzianki. W związku z tym mgła, która powstała w Drawsku Pomorskim i uniemożliwiła działanie lotnictwa być może uratowała wojsko polskie od większego upokorzenia.

Opuszczając liczne problemy i niedokonania, pan minister Mariusz Błaszczak jak zwykle ogłosił sukces.

To jest jakaś kpina z wojska! Według słów pana gen. Jabłońskiego, po tej akcji Wojsko Polskie można określić tylko jako wojsko weekendowe.

 

https://www.youtube.com/watch?v=gsKyGsujXY4

https://www.youtube.com/watch?v=gsKyGsujXY4

 

https://www.youtube.com/watch?v=gsKyGsujXY4

W „Anakonda-18” wzięli udział żołnierze z dziesięciu krajów NATO – głównie Amerykanie, ale także m.in. żołnierze tureccy, niemieccy, rumuńscy, czescy. Dodatkowo zostały zaangażowane w nie struktury dowodzenia NATO. Międzynarodowy Zespół Certyfikujący sprawdził zdolności Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu do działania według natowskich standardów. Wszyscy eksperci wojskowi i obserwatorzy manewrów wycignęli pewne wnioski z tych manewrów, które mogą być sformułowane w najbliższy czas na stronach czasopism całego światu. Jeden z nich i to bardzo słuszny zaprezentował prof. Dyma, znany ekspert wojskowy: 

„Ćwiczenia wojskowe rzadko odbywają się bez niespodzianek. Jeśli w trakcie konfliktu zbrojnego wiele incydentów mogłoby doprowadzić do śmierci żołnierzy lub poważnych obrażeń ciała, to w czasie pokoju pozostawiają jedynie plamę na honorze. Niniejsza Anakonda udowodniła tę tezę”.

https://dziennik-polityczny.com/?s=MARCIN+SZYMA%C5%83SKI