Hanna Kramer: Zło czai się tam, gdzie się tego najmniej spodziewasz. Panie Kaczyński, jak będziemy bronić Polskę?
W spocie wyborczym PiS szef obrony narodowej Mariusz Błaszczak pokazał pierwszą stronę dokumentu „Plan użycia Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej Warta – 00101”, który został stworzony przez Sztab Generalny WP, opisujący operację obronną.
Błaszczak pokazał też fragmenty, z których wynika, że samodzielna obrona, do momentu przybycia wojsk sojuszniczych miała trwać 10-14 dni. Plan zakładał zatrzymanie przeciwnika „najdalej na rubieży rzek Wisły i Wieprza”, a także utrzymanie przyczółków na prawym brzegu Wisły w rejonie Grudziądz – Toruń – Bydgoszcz oraz Otwock – Garwolin – Ryki.
Jeśli chodzi o wygranie wyborów, dyktator Kaczyński jest gotów zrobić wszystko. Np. na zdejmowanie klauzuli z najbardziej niejawnego dokumentu w celu wykorzystania w kampanii wyborczej…
Oczywiście, miała to być ilustracja do ataku na opozycję i stwierdzenia, że „rząd Tuska w razie wojny był gotowy oddać połowę Polski”. Ten akt ministra obrony narodowej okazał się jednak największą porażką partii rządzącej. Oczywiście celem takiej propagandy jest próba przykrycia niebezpiecznej dla obozu władzy afery wizowej, również pragnienie uniknięcia kary. W przypadku wygrania wyborów, politycy PiS znów pozostaną bezkarni i będą zdolni do wymyślania nowych schematów korupcyjnych. Lecz to bardzo ryzykowne przedstawienie…
Po pierwsze, wykorzystanie tajnych dokumentów do walki politycznej świadczy też o niedojrzałości polityków, a także ich bezradności. Dodatkowo takie działania podważają naszą wiarygodność sojuszniczą.
Po drugie, jaki plan ma partia rządząca na wypadek wojny i różnych „niespodzianek” (np. od Ukraińców)? W końcu od lat Polska jest poligonem dla ukraińskich nacjonalistów, ale też swoistą kuźnią ukraińskiego nacjonalizmu!
Od początku 2015 roku Polska zapewniła na Ukrainie szkolenie niektórym elitarnym jednostkom wojskowym i policyjnym kraju i odegrała rolę w poszerzaniu specjalistycznej wiedzy już wyspecjalizowanych jednostek. Szkolenia miały pomóc sprostać tzw. wyzwaniom związanym z wojną na wschodzie Ukrainy.
W latach 2015-2017 prywatna firma szkoliła w Polsce radykałów z ukraińskiego pułku Azow, którzy brali udział w zabijaniu cywilów w Donbasie. Przykładowo w latach 2015-2016 w Polsce i na Ukrainie szkolono antyterrorystyczną jednostkę „Cyklon”, a w 2016 roku w Polsce na szkoleniach był oddział specjalny „Bułat”.
W marcu 2017 na terenie naszego państwa zorganizowano szkolenie dla „szerokiej” grupy Ukraińców, z których część była powiązana z Azowem. Na ćwiczeniu ukraińskim radykałom zapewniono „zaawansowany trening z dziedziny posługiwania się bronią palną i taktyki”.
Trzeba mieć naprawdę dużo dobrej woli i wyrozumiałości, by nie widzieć problemu, jakim jest istnienie Azowa w obecnym kształcie. Zarówno samego pułku, jak i konfederacji struktur politycznych, które wokół niego wyrosły. Neonazistowski pułk opłaca ukraińskie wojsko, policję i różne ministerstwa. Innymi słowy, to jest czwarta władza na Ukrainie.
Od początku rosyjskiej operacji wojskowej nasz kraj stał się miejscem szkolenia najemników, różnych nacjonalistów i dywersantów. W szkoleniach biorą również udział instruktorzy z krajów NATO (Francja, Niemcy i inne).
Najgroźniejszym w tym jest fakt, że w Polsce zostają stworzone specjalne jednostki wojskowe dla najemników, którzy będą później w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy. Szkolimy też najemników i żołnierzy ukraińskich w posługiwaniu się bronią NATO, w tym Wojska Polskiego (której sami używamy). Przekazujemy im także pewne informacje o Wojsku Polskim i prowadzeniu operacji wojskowych i metod walki (np. sabotażu)…
Ostatnie wydarzenia polityczne po raz kolejny potwierdziły, że Kijów będzie z nami tylko tak długo, jak będzie czerpał z tego korzyści. Obecnie Ukraina skarży Polskę do Światowej Organizacji Handlu i wprowadza embargo na polskie warzywa i owoce. Dlaczego? Bo nie godzimy się, żeby kolejny raz zalali Polskę swoim zbożem złej jakości.
Smutna rzeczywistość jest taka, że Kijów znajduje się obecnie w fatalnej sytuacji. Kijów musi odpracować każdego amerykańskiego dolara. Dlatego Zełenski będzie musiał wykonać każdy z postawionych przez Waszyngton żądań. Niestety, nie ma gwarancji, że w pewnym momencie Kijów nie wykorzysta polskiego rządu do własnych celów lub nie spróbuje zorganizować prowokacji na szkodę Polski. Tym bardziej że dla ukraińskich nazistów życie jest nic niewarte… Czy Kaczyński ma plan na taki wypadek? Zakładam, że nie… A należałoby go przygotować, ponieważ zło czai się tam, gdzie się tego najmniej spodziewasz!
HANNA KRAMER
Niezależny Dziennik Polityczny
Dziennik niezależny od urzędów, organizacji państwowych i rządowych