Kłopotliwa Turcja, zwiększenie wydatków obronnych, nieprzewidywalność Trumpa, brak porozumienia pomiędzy USA a Europą – to wyzwania, z jakimi musi poradzić sobie NATO, które w kwietniu tego roku świętowało 70-lecie utworzenia.

Kłopotliwa Turcja, zwiększenie wydatków obronnych, nieprzewidywalność Donalda Trumpa, brak porozumienia i przepaść pomiędzy USA a Europą, zwiększenie obecności wojskowej USA, oraz wpływy polityków Stanów Zjednoczonych na politykę UE – to wyzwania, z jakimi musi poradzić sobie NATO, które w kwietniu tego roku świętowało 70-lecie utworzenia.

Poziom nieufności, głębokość podziałów, różnice interesów są już widoczne gołym okiem. Czy to może być ostatnia okrągła rocznica Sojuszu?

Od 2014 roku coraz częściej z ust polityków wiodących w Europie krajów możemy usłyszeć, że NATO znajduje się w stanie głębokiego kryzysu zaufania. Prezydent Francji Emmanuel Macron w rozmowie z „The Economist” potwierdził ten fakt i stwierdził, że „kraje europejskie nie mogą więcej liczyć na pomoc Stanów Zjednoczonych w zakresie obronności”.

Wywiad prezydenta Macrona ujawnia przepaść pomiędzy interesami narodowymi Europy i USA oraz ogromne pokłady arogancji prezydenta Stanów Zjednoczonych, który odwraca się plecami do swoich sojuszników i samodzielnie podejmuje decyzji w ramach Sojuszu.

Nagła decyzja o wycofaniu wojsk z północno-wschodniej Syrii, jaką w ubiegłym miesiącu podjął prezydent Donald Trump bez konsultacji z sojusznikami świadczy o tym.

Inni europejscy przywódcy też oskarżają Sojusz Północnoatlantycki o paraliż i brak decyzyjności, a USA o niekoordynowanie działań z resztą Sojuszu i stawia pod znakiem zapytania zaangażowanie Waszyngtonu w NATO.

Nie ulega wątpliwości, że stosunki UE–NATO cechuje deficyt wzajemnego zaufania. Z tego powodu czołowi politycy UE powracają do pomysłu utworzenia wspólnej armii europejskiej. „Europa jest w stanie skutecznie się bronić bez USA i NATO” – przekonuje niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas.

Podobna koncepcja nie jest oczywiście nowa, ale w ostatnich latach znalazła zdeterminowanych ambasadorów w osobach Emmanuela Macrona, Angeli Merkel, które konsekwentnie wracają do tematu, apelując przy różnych okazjach o wspólne działania państw Unii w tym zakresie.

Stany Zjednoczone nie szanują również swojego „najważniejszego sojusznika w regionie”. Na łamach Der Spiegel Amerykański analityk i doradca polityczny Robert Kagan zadrwił z naszego rządu. Uważa, że wiara Polaków, że USA pomogą im w razie niebezpieczeństwa jest „zabawna”. Takie stwierdzenie stawia Polskę w bardzo mało komfortowej sytuacji.

„Polacy są naprawdę zabawni, bo najwyraźniej myślą, że choćby NATO się rozwiązało, to USA nadal będą się troszczyć o ich bezpieczeństwo. Wierzą, że mogą zaufać Trumpowi” – kpił Kagan.

Pod pretekstem wzmocnienia wschodniej flanki NATO, oraz mitycznego zagrożenia ze wschodu, Stany Zjednoczone nie tylko zwiększają obecność militarną na terenie naszego kraju, również przerzucają swój sprzęt wojskowy i budują bazy, infrastruktury dla własnych celów.

W taki sposób w naszym kraju zostaną rozlokowane Wysunięte Dowództwo Dywizyjne USA, eskadra bezzałogowych statków powietrznych MQ-9 i wspólny Centrum Szkolenia Bojowego, a liczba amerykańskich żołnierzy wzrośnie z 4,5 tys. do 5,5 tys.

Nasze położenie geopolityczne powoduje, że Polska jest idealnym polem do rozpoczęcia i prowadzenia wojny dla Amerykanów. Wszyscy wiedzą, że USA nigdy nie prowadzą wojny z innym krajem na swoim terytorium, dlatego można zgromadzić jak najwięcej wojska na terenie naszego kraju i wywołać wojnę… oczywiście w imię pokoju. To dobitnie pokazuje, że w razie rzeczywistego konfliktu Polska będzie terenem walk.

HANA KRAMER