Wojsko Polskie musi być wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt; wszędzie i zawsze, kiedy to jest możliwe, ten sprzęt powinien pochodzić z polskiego przemysłu zbrojeniowego – mówił w czwartek szef MON Mariusz Błaszczak.

Wojsko Polskie musi być wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt; wszędzie i zawsze, kiedy to jest możliwe, ten sprzęt powinien pochodzić z polskiego przemysłu zbrojeniowego – mówił w czwartek szef MON Mariusz Błaszczak. Minister również podkreślił, że jego priorytetem, jako szefa MON jest bezpieczeństwo Polaków.

Hmm… Brzmi to fajnie, ale problem w tym, że deklaracje ministra nie zmienią rzeczywistości. Wydajemy rekordowo dużo na sprzęt wojskowy, ale większość pieniędzy płynie do USA. Sygnowany 10 października przez Mariusza Błaszczaka „Plan Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035” określa, jakiego rodzaju sprzęt i uzbrojenie trafi do polskiej armii przez najbliższe 15 lat. Wypełnienie tego planu kosztować będzie 524 mld złotych, a za tę kwotę wojsko otrzyma m.in. nowe myśliwce, śmigłowce, czołgi, BWP-y i satelity.

Jednym z kluczowych programów, które zdaniem MON mają fundamentalne znaczenie dla obronności Polski, jest m.in. „Harpia”. Program zakłada zakup 32 myśliwców F-35!

Znalezione obrazy dla zapytania poland buys us planes

 

 


 W zakupie uzbrojenia postawiliśmy więc na Amerykanów. Za wszelką cenę – rozumianą dosłownie. Jak wiemy, we wrześniu Departament Stanu wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 32 maszyn za cenę ponad 25 mld zł.

Co na to resort obrony? – To cena maksymalna i obecnie trwają negocjacje na temat kosztów kontraktu. Nawet, jeżeli uda się w toku negocjacji zmniejszyć cenę do zbliżonej do belgijskiej, to i tak wyniesie ona równowartość ponad 4 mld USD, czyli 15-17 mld zł. To duże obciążenie dla budżetu MON.

Oprócz tego Polska realizuje obecnie kilka dużych zakupów w trybie Foreign Military Sales, czyli bezpośrednio od rządu Stanów Zjednoczonych. Dotychczas największy zawarty kontrakt dotyczy pierwszej fazy programu Wisła, główna umowa FMS to 4,6 mld USD, czyli ponad 17,5 mld złotych. Zawierane są inne umowy.

Bardzo smutna wiadomość dla polskiego przemysłu, a Amerykanie się cieszą. Polska była drugim najlepszym klientem Waszyngtonu pod względem zakupów wojskowych w ostatnim roku. Wyprzedzają nas tylko Saudowie. Nasz rząd chce jednak dodatkowo płacić za obecność amerykańskich wojsk. Doprowadził do zupełnej wasalizacji Polski w stosunku do USA, a nasz zamorski dobrodziej wykorzystuje nas na każdym kroku i wkręca nas w coraz głupsze pomysły.

Państwowy przemysł zbrojeniowy skupiony obecnie w Polskiej Grupie Zbrojeniowej to technologiczne dno, od lat nie potrafi eksportować większych ilości swoich produktów. Bumar doprowadzony do ruiny, stocznia w Radomiu produkująca okręty podwodne na skraju bankructwa z powodu braku zamowień. A oni kupują zabawki za grube miliardy, nie przydatne do niczego!

Warto więc zadać kilka pytań. Czy pokazanie, że jesteśmy tak wiernym partnerem, nie negocjując twardo niczego w zamian, jest w interesie polskiego podatnika? Choć Stany Zjednoczone są światowym mocarstwem i sojusznikiem, czy na pewno nie chcemy się nijak wiązać ze znacznie nam bliższymi geograficznie Niemcami czy Francją? Czy taka monokultura zakupowa nie obróci się przeciwko nam? Czy kupowanie uzbrojenia w ten sposób nie oznacza, że za 30 lat będziemy dokładnie w tym samym miejscu, jeśli chodzi o zdolności naszego przemysłu, ale będziemy uzależnieni od jednego dostawcy? Zamiast działać z EU i mieć dostęp do kluczy technologicznych to skazujemy się na nierówne traktowanie ze strony USA i wszytko będziemy kupować.

Samodzielnie sami niszczymy szansę na wzmocnienie potencjału obronnego. Kupno gotowego wyrobu w takim przypadku jest czystym marnotrawstwem środków. Kupuje się system i technologię wtedy jest z tego pożytek w postaci wprowadzenia nowych technologii do własnego przemysłu i zapewnienia sobie, że wydane środki w większości pozostaną w kraju.

Powinniśmy inwestować w nasze polskie uzbrojenie, żeby znaleźć miejsca pracy dla Polaków , a  nie Amerykanów.

MARCIN SZYMAŃSKI