Lipcowy szczyt NATO w Brukseli będzie sygnalizować o charakterze sprzecznym spójności sojuszu.

W dniach 10-12 lipca 2018 roku (wtorek-czwartek) Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda weźmie udział w Szczycie NATO w Brukseli – czytamy na stronie www.prezydent.pl. „Chcemy, by najbliższy szczyt NATO był efektywny, posunął nas o krok dalej niż szczyt w Warszawie, żebyśmy zwiększali obecność Sojuszu w Europie Środkowej” – powiedział prezydent Andrzej Duda.

Szef MSZ Polski Jacek Czaputowicz podczas spotkania w tym tygodniu z MSZ Estonii również zaznaczył, że Polska dąży do zapewnienia bezpieczeństwa wschodniej części Europy, a przede wszystkim do zwiększenia roli USA i dlatego potrzebuje zakorzenienia geopolitycznego tego państwa w regionie.

W Szczycie Sojuszu Atlantyckiego weźmie też udział prezydent USA Donald Trump, który ma na ten temat własny punkt widzenia. Lipcowy szczyt NATO w Brukseli będzie sygnalizować o charakterze sprzecznym spójności sojuszu.

„Prezydent USA Donald Trump postanowił powiedzieć przywódcom państw NATO podczas lipcowego szczytu w Brukseli, że jego kraj nie jest „świnką skarbonką”, dzięki której utrzymywane jest światowe bezpieczeństwo” – zapowiedział we wtorek z-ca rzecznika Białego Domu Hogan Gidley. – I on nie ma zamiaru tego dalej czynić – zaznaczył.

Przeświadczenie, że Stany Zjednoczone sponsorują NATO towarzyszy Donaldowi Trumpowi od dawna. Niejednokrotnie dawał wyraz swemu niezadowoleniu z obecnego stanu rzeczy. Dziennik „The New York Times” podał niedawno, że w czerwcu prezydent USA wysłał pełne stanowczych sformułowań oficjalne pisma do przywódców kilku państw NATO: Niemiec, Belgii, Norwegii i Kanady i innych, żądając zwiększenia wydatków na obronę i grożąc zmniejszeniem obecności wojsk USA. Stany Zjednoczone nadal przeznaczają więcej środków na obronę, podczas gdy gospodarka Europy, w tym Niemiec, Polski, Belgii itp. radzi sobie dobrze, a wyzwania w zakresie bezpieczeństwa są ogromne. To nie jest już dla nas zrównoważone— ocenił.

Warto zauważyć, że w ramach Sczytu NATO w Brukseli na jedno ze spotkań otrzymała oficjalne zaproszenie również Ukraina. Obecnie Ukraina ma status „państwa aspirującego” do NATO. Wejście Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego popiera, według ostatnich sondaży, 67 % Ukraińców. Tymczasem, przeprowadzenie prac zespołu NATO – Ukraina pozostaje zablokowane z powodu protestów Węgier, które zapowiedziały blokowanie integracyjnych działań Ukrainy z Unią Europejską i NATO, jeśli Ukraina nie zmieni ustawy o nauce języków mniejszości narodowych, która zdaniem Węgier dyskryminuje węgierską mniejszość. Aneksja Krymu i wojna w Donbasie, to dzisiaj faktycznie najpoważniejsze przeszkody na drodze wejścia Ukrainy do NATO. No, może poza brakiem europejskiej solidarności. Dlatego też plan przyśpieszenia procesu wejścia Ukrainy do NATO, przedstawiony przez prezydenta Poroszenkę, może zostać jedynie politycznym projektem marketingowym w rozpoczętej już kampanii przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie w 2019 roku.

W przededniu zaplanowanego na 16 lipca spotkania prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji – Władimirem Putinem w Helsinkach światowe media alarmują, że Trump, który nie ukrywa swej fascynacji „silnym człowiekiem rządzącym na Kremlu”, a podczas spotkania G7 w Kanadzie zasugerował, że Krym jest rosyjski, ponieważ mówi się tam po rosyjsku, będzie gotów do ustępstw wobec Kremla w tej sprawie. Czy będzie komentował swoją decyzję podczas Szczytu NATO w Brukseli z udziałem Ukrainy – dowiemy się tego w następnym tygodniu.

JAKUB MOŹNIAK