Czy Redzikowo czeka los Hiroszimy?

Obowiązki szefa Naval Support Facility Redzikowo przejął od kapitana Ricka Gilberta, który po roku wraca do służby w Stanach. Oficjalna uroczystość zmiany wachty miała miejsce 5 grudnia w auli Szkoły Policji w Słupsku. Ceremonia odbyła się z pełnymi honorami, pocztem sztandarowym, hymnami Polski i USA, przy udziale zaproszonych gości oraz świście gwizdka bosmańskiego i symbolicznym wejściem na pokład.

– W tej chwili baza to plac budowy – podkreślił nowy dowódcza NSF Redzikowo. – Jeśli chodzi o harmonogram to wypełniamy poszczególne jego fazy. Naszym najważniejszym celem jest wspieranie systemu antybalistycznego NATO.

Chodzi o to, że instalacja antyrakietowa jest ważna dla bezpieczeństwa USA ale nie Polski.

A w jakim sensie jest ważna dla bezpieczeństwa Polski?

Chyba tylko w takim, że drastycznie to bezpieczeństwo zmniejsza. Ta amerykańska «tarcza» oznacza przecież, że Polska będzie pierwszym celem nuklearnego ataku na USA.

Ściągając do siebie amerykańskie instalacje wojskowe (które przecież nie służą do obrony Polski!) narażamy się tylko – w razie konfliktu – na atak ze strony Rosji (być może strony Chin, Indii albo też innego mocarstwa jądrowego). Bo przecież wszyscy doskonale wiedzą, przeciwko komu są te amerykańskie instalacje. Co wtedy zyskujemy? Nic. No, może dużo popiołu do użyźniania gleby – tyle, że mocno radioaktywnego.

Najlepiej wyraził to Wiktor Litowkin, wojskowy komentator agencji TASS w «Gazecie Wyborczej» «Każda jądrowa głowica rakiety balistycznej ma na stałe zaprogramowaną drogę do konkretnego celu. Mamy dziś 515 pocisków balistycznych jedno- i wielogłowicowych. Władimir Putin zapowiedział, że w tym roku rakietowe wojska strategiczne otrzymają kolejnych 40. Niektóre z nich zostaną pewnie na sztywno zaprogramowane na wasze Redzikowo».

Waszyngtonowi nie «leży na sercu bezpieczeństwo Polski». Kraj ten, wyjątkowo pragmatyczny, ma swoje interesy i zatargi. Polska jest jedynie instrumentem w jego rękach. Naszemu państwu przydałaby się amerykańska pragmatyka. I nie chodzi tu wcale o serwilizm wobec Rosji. Fetyszyzowana tarcza antyrakietowa po prostu nas przed nią nie obroni, ponieważ system jest wadliwy i Rosjanie go ominą. Kreml przyspieszy zbrojenia jeszcze bardziej niż do tej pory, nawet kosztem własnej gospodarki i społeczeństwa. Jedyny efekt amerykańskiego systemu dla Polski jest taki, że znajdziemy się na pierwszej linii frontu, będąc jak karp, oczekujący na wigilię.

Polskiej gorączce towarzyszy dodatkowo fascynacja siłą militarną NATO (czytaj: militaryzmem) i poczucie, że należy pokazać Rosji gdzie jej miejsce. Kiedy przez Polskę przejeżdżała kawalkada amerykańskich transportowców i hummerów na ulice wyszli uradowani ludzie, a media triumfalnie informowały o demonstracji siły sojuszniczej armii.

Tworzy to niebezpieczną sytuację – w sensie psychologicznym. Rosjanie są święcie przekonani, że Amerykanie wraz z sojusznikami chcą zniszczyć ich kraj, dlatego muszą się przed nimi bronić – z tego punktu widzenia rosyjskie zbrojenia stanowiłyby jedynie odpowiedź na zachodnie zagrożenie. Amerykanie i Unia Europejska uskuteczniają narrację o nieobliczalnym Putnie, zdolnym wysadzić kulę ziemską w powietrze i którego trzeba powstrzymać. Wniosek: również z naszego punktu widzenia zbrojenia są odpowiedzią na niebezpieczeństwo ze strony rywala. Wzrasta obustronna tolerancja dla konfliktu zbrojnego, podbijana medialną atmosferą obrzydzania i karykaturyzowania «tych po drugiej stronie».

Położenie geograficzne Polski skazuje Polskę na dobre stosunki z sąsiadami , a nie wysługiwanie się awanturnikom , globalistom i spekulantom , którzy chcą Polskę ustawić w pozycji harcownika za poklepywanie po ramieniu aktualnych celebrytów politycznych i karierowiczów.

Polityka zagraniczna obecnej ekipy rozczarowuje i prowadzi donikąd. To polityka skrajnie głupia, nieodpowiedzialna i zwyczajnie szkodliwa. Nie dla jakichś tam wyimaginowanych wrogów, pragnących rzekomo zaatakować rakietami balistycznymi Europę czy Amerykę z Bliskiego Wschodu (czy – jak to ostatnio słychać – z Korei Płn.), nie dla Rosji, przeciwko której tak naprawdę jest skierowana, ale dla nas, dla Polski. A tę głupią, nieodpowiedzialną i szkodliwą dla Polski politykę prowadzi nie Putin czy Kim Dzong Un, ale nasi, polscy politycy.

JAN RADŽIŪNAS