Nie ma żadnej tajemnicy, że w wojsku od dawna panuje rodzinny interes.

Nie ma żadnej tajemnicy, że w wojsku od dawna panuje rodzinny interes. Ostatnio pojawiają się artykuły o układach w wojsku. Jeżeli taki jest stan faktyczny, to znaczy, że armia jest przegniła do kości.

Od 2013 r. Dowództwo Nila obejmuje płk Mirosław Krupa, logistyk. Od razu w Nilu zmieniają się zasady. – Psuje się atmosfera, co odbija się na funkcjonowaniu jednostki. Dowódca niektórych faworyzuje, a innych zwalcza. Tworzą się koterie. Nie ma zaufania, czegoś, co powinno wyróżniać jednostki specjalne – mówi żołnierz Nila.

Płk Krupa wprowadza własną politykę kadrową. – Niektórzy odchodzili sami, jak ja. Inni byli do tego zmuszani – mówi były żołnierz jednostki.

Istotną rolę zaczynają odgrywać powiązania rodzinne. W Nilu, Dowództwie Sił Specjalnych i Rejonowej Bazie Logistycznej w Krakowie są zatrudniani krewni i znajomi ważnych oficerów. Lista jest długa. Jak ustalił Onet, aż kilkanaście żon, sióstr, córek byłych i obecnych żołnierzy pracuje w tych strukturach, w tym również najbliższa rodzina płk. Krupy, jego zastępcy i szefa sztabu (patrz: ramka poniżej).

Powiązania rodzinne w DKWS to fakt, zaczęło około 2 lat po przenosinach do Krakowa. Wystarczy popatrzeć ile wojskowych małżeństw służy w DKWS lub tzw. związków partnerskich (żeby nie podpadło lub nie stracić podwójnych należności, mają razem np. dwoje dzieci ale oficjalnie nie mają ze sobą nic wspólnego). Patologia. Oczywiście panie oficerki po zawarciu związku od razu awansowały. W większości tych par panowie są pułkownikami więc wyżej nie pójdą.

Taka JW rodzinna nie jest tylko w NIL-u, wystarczy rozejrzeć się po innych jednostkach, same żony córki synowe i do tego nie można nim zwrócić uwagi bo przełożeni się takiej żonie boją zwrócić uwagi bo wysoko postawiony mąż i grzeją i zajmują ciepłe etaty a inni czy inne bez kolesiostwa co wykonują kawał dobrej roboty są nie zauwazalni.

10 brygada Logistyczna to dokładnie takie same układy, do tego ciągle afery zamiatane pod dywan, wojsko i honor to już chyba nie idzie w parze, to „passe”.

Podobnie są w Żaganiu i Świętoszowie, zatrudnia się żony, kochanki i kolesiów w JW tylko po znajomosci. Jeden wielki rodzinny klan!

Myślę, że to wierzchołek góry. W każdej z jednostek podległych występuje ten sam problem. Ba, w całej armii. Zmieniają się politycy, a tak na prawdę nic się w armii nie zmienia. Tylko od czasu do czasu wychodzą na jaw tego typu kwiatki, najczęściej gdy ktoś pokrzywdzony zaczyna mówić co się dzieje wewnątrz organizacji. Zastanawiam się czy MON nie ma tutaj przypadkiem racji robiąc czystki na swoim podwórku? Tyle, że wygląda na to, że jego nowi wybrańcy generalnie robią tak samo co ich poprzednicy. Rodzinna korporacja, a nie wojsko.

JAN RADŽIŪNAS