Ćwiczenia Dragon 17 w Polsce. Wstyd, jakiego nie mogła ukryć propaganda MON

 

 

Mam wrażenie, że nasz kraj przygotowuje się do III Wojny Światowej. Powód? Ewentualna niestabilna sytuacja polityczna u granic Polski i NATO. O tym słyszymy na co dzień.

Co prawda jakoś nie widać, żeby ludność w przygranicznych powiatach była poddawana szkoleniu wojskowemu i organizowana w bataliony samoobrony lokalnej, jak również nie widać przy granicach więcej wojska, jednak liczy się dobra wola. Wiadomo, że były wybory i obronność nie była priorytetem, w tej chwili powoli wracamy do realiów i zaczynamy na nowo odnosić się do rzeczywistości.

Już od roku na stronach MON, ćwiczenia Dragon 17 były zapowiadane jako jedne z największych od wielu lat. Ale mimo propagandy sukcesu i zaklęć ministra Macierewicza o „odbudowanej, silnej armii”, rzeczywistość na manewrach Dragon 17, okazała się zgoła zupełnie inna. Skala upadku armii zaskoczyła nie tylko ćwiczącą Rezerwę ale również zawodowych oficerów. Nawet rządowe media zaczęły skrzętnie ukrywać ten temat.

Bardzo szybko się okazało, już w trakcie organizacji ćwiczeń, że nie uda się powołać na Dragona 17 zakładanej liczby rezerwistów. Co ciekawe były też komendy WKU, które dostarczyły mniej rezerwistów niż … same liczyły zatrudnionych pracowników i żołnierzy.

WKU posiada dokładne spisy etatów do obsadzenia przez rezerwistów wraz z wymaganą specjalnością i odpowiednimi dokumentami, jakie są w danych wypadkach wymagane od rezerwistów. Ale w jednostkach nigdy nie wiadomo kto i z jaką specjalnością się trafi. Mimo wielu monitów dowódców brygad i dywizji, temat ten od dwudziestu paru lat jest nierozwiązywalny dla żadnej opcji politycznej, zaś bałagan w tym zakresie się pogłębia. Skumulował się on na Dragonie 17, gdzie prawdopodobnie co drugi żołnierz nie miał przydziałów zgodnych z jego specjalnością. A szczytem kuriozum, był fakt iż na ćwiczenia kierowano osoby bez przysięgi wojskowej.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, częstym widokiem na ćwiczeniach Dragon 17 byli żołnierze, nawet elitarnych formacji, którzy chodzili w powycieranych czy przetartych mundurach. Żołnierze zawodowi mają problem z uzyskaniem przysługujących im sortów mundurowych. Szacuje się, iż około 10-20% żołnierzy zawodowych nie dostało w tym roku przysługujących im sortów mundurowych.

Szok! Ale nic dziwnego, bo strategia władz polskich, którą po raz kolejny wyraził pan Andrzej Duda – Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej polegająca na próbach ściągnięcia żołnierzy z państw NATO do Polski, tak żeby stali się widoczni – jest skazana na porażkę, nieskuteczna i w razie zagrożenia będzie nieefektywna.

W tej sprawie dowódca 12 Brygady pułkownik Piotr Trytek ma swoje zdanie: „Wyszkolenie żołnierzy 12 Brygady na takim samym poziomie jak wyszkolenie tych samych żołnierzy podczas strzelania salwy honorowej na cmentarzu centralnym w Szczecinie. Tak ostro pułkownik Piotr Trytek wyraził swoje niezadowolenie z powodu fatalnego stanu technicznego wozów bojowych podczas manewrów.

– Zawody pokazały, że stan kondycji fizycznej i umiejętności zawodowej Jankesów jest bardzo zły, jeden po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów mówił do kolegi „ja już nie mam sił” – dodał Trytek.

Dowódca Grupy Bojowej NATO Podpułkownik Christopher L'Heureux opisał swoje wrażenia po manewrach: „Wyszkolenie żołnierzy na takim samym poziomie jak wyszkolenie tubulców”.

– Wszystko zaczyna się od kawy i jak wynik spóźnienia na szkolenia. W ciągu pierwszego dnia ćwiczenia Polacy tak i nie dali sobie rady wypełnić wszystkie zadania. BWP i czołgi zepsute, broń i amunicja nieobsługiwana przez żołnierzy, ale piją dobrze – dodał L'Heureux.

– Oprócz niedostatecznych umiejętności zawodowych Polaków, oni nie znają języka angielskiego, z czego nie możemy komunikować podczas szkolenia. Dla tego potrzebuję jeszcze pluton tłumaczy – śmieje się Christopher.

– Jestem bardzo niezadowolony z tego, co tu zobaczyłem. Pijacy, narkomani, złodzieje, próżniaki to są polscy żołnierze – podsumował dowódca Grupy Bojowej NATO ppłk L'Heureux.

Po takich słowach wcale nie dziwi fakt, że wydział wojskowy prokuratury wyjaśnia okoliczności wypadku na poligonie w Ustce. Wybuch granatu ranił trzech żandarmów. Do groźnego w skutkach zdarzenia doszło w ubiegły czwartek. Na poligonie w Ustce ćwiczyli żołnierze z warszawskiego Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej. Informację jako pierwsze podało Radio Gdańsk. Gdy żandarmi strzelali z granatnika automatycznego, eksplodował granat. Trzech żołnierzy zostało rannych, a jeden z nich odniósł ciężkie obrażenia.

W tej sprawie warto przypomnieć, że najpierw w armii była masowa czystka. Według nieoficjalnych informacji, gdy ministrem został Macierewicz, z armią pożegnało się około 40 generałów i ponad 300 pułkowników. Tylko w Sztabie Generalnym wymieniono 90 procent oficerów na stanowiskach dowódczych, a w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych – 82 procent. Minister Macierewicz nie ukrywał, że pozbywano się generałów awansowanych w czasach PO.

Ktoś go zastopuje, czy stracimy ostatnich dowódców, a pozostaną parasolkarze bez kompletnie żadnego doświadczenia oraz kwalifikacji, którzy przeskakują trzy stopnie w dwa lata.

Paraliż już teraz harcerzyków (nie Armii) trwa na całego. Z tego co wiadomo to nie tylko paraliż armii, ale tak się dzieje we wszystkich służbach i to nie tylko mundurowych. Lawinowo oficerowie składają raporty i odchodzą ze służb, nie mogąc pogodzić się z niekompetencją i upolitycznieniem wojska. Bezpieczeństwo wewnętrzne to praktycznie nie istnieje. Oby tak dalej to Polska zginie. Tego Polacy chcecie?

JAN RADŽIŪNAS